Blogger: BE3_aka_TiViG
Miasto: Lublin
Dystans: 1129.72 km
W terenie: 348.70 km
Prędkość średnia: 19.91 km/h
Styl jazdy: Enduro/FR
Kontakt: GG: 2215922


Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2010

Dystans całkowity:175.62 km (w terenie 95.00 km; 54.09%)
Czas w ruchu:09:30
Średnia prędkość:18.49 km/h
Suma podjazdów:20000 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:43.91 km i 2h 22m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 TRP
0.00 Teren
RID
AVS
0.00 MAX
°C
M
Rockrider 9.1

Wyjechałem...

Niedziela, 27 czerwca 2010 · Dodano: 27.06.2010 | Komentarze 12

Wyjechałem 15.06 na Lubelszczyznę. Z mniej lub bardziej ważnych przyczyn, o których nie koniecznie mam ochotę pisać. Wstępne założenie jest takie żebym został tu 3 tygodnie, ale to wszystko zależy od tego jak potoczą się niektóre sprawy. Mam nadzieję że wszystko skończy się dobrze.

Brak mi tutaj gór. Jeżdżę z bratem po kompletnych płaszczyznach. Pełno piachu, którego na szczęście brak w Beskidach. Nie kręci mnie XC, męczę się ciągle pedałując żeby napędzić maszynę. Nie ma tu nawet odcinków, na których można by pośmigać na stojąco. Planujemy jechać do Kazimierza Dolnego pozwiedzać kaniony, może tam będzie ciekawiej, oby... Tym czasem może mnie zabraknąć na BikeForum i tutaj również, możecie tęsknić ;). Pozdrawiam wszystkich ziomków!
Kategoria Inne




Dane wyjazdu:
30.00 TRP
0.00 Teren
01:00 RID
30.00 AVS
0.00 MAX
°C
M
Rockrider 9.1

Pod Dębowiec x2

Poniedziałek, 21 czerwca 2010 · Dodano: 21.06.2010 | Komentarze 1

W Sobotę odbyła się impreza firmowa, w której już nie pracuję bo mnie wychujali, ale wkręciłem się na darmowe piwo i żarcie jako osoba towarzysząca. Biba była w Kempingu pod Dębowcem. Jeździłem tam dwa razy tą samą trasą bo jak mi się zimno zrobiło to wróciłem do domu po bluzę. Posiedziałem, posłuchałem, pojadłem, popiłem. Żarcie było nawet spoko, zwłaszcza golonka i karczek z grilla :). Później wracając również tą samą trasą zatrzymałem się kilka chwil na lotnisku gdzie odbyła się pierwsza część pokazu fajerwerków Władcy Ognia. Krótko ale nawet przyzwoicie. Następnego dnia, czyli w Niedzielę, a konkretnie wczoraj. Poszedłem na lotnisko z dziewczyną. Mimo deszczowej i mglistej pogody, mimo cholernego bagna na płycie lotniska dotarliśmy na miejsce. Wypiliśmy po piwku i popatrzeliśmy na drugą część pokazu fajerwerków. Mgła całkowicie przysłaniała ognie wybuchające wysoko w górze, widoczne były jedynie te strzelające na niższych wysokościach. Pokaz był taki sobie, tzn może był by dużo lepszy gdyby nie ta pieprzona mgła i deszcz, który chyba sprawiał drobne problemy techniczne. Gdybym miał porównać Władcy Ognia 2010 do zeszłorocznego 2009, to zdecydowanie 2009 był lepszy. Tam też padał lekki deszcz ale nie było mgły, do tego pokaz nie był podzielony na dwa dni co sprawiło ze jednego wieczora można było przez kilka minut podziwiać pięknie kompozycje na niebie. Do tego genialny podkład muzyczny bardzo dobrze zsynchronizowany z tym co działo się w powietrzu. No coś niesamowitego. W tym roku błoto po kostki, deszcz, mało ludzi, krótkie pokazy, słaba widoczność, brak dobrej muzyki (było strasznie cicho) i brak synchronizacji dźwięku z obrazem. Jednym słowem dla mnie lipa i nie warto było brudzić spodni po kolana w błocie.

Miałem dzisiaj wyjechać na wieś, do domu, do rodziny. Ale pakowanie roweru zajęło mi zdecydowanie za dużo czasu, do tego buty po wczorajszym jeszcze mi nie wyschły. Pojadę jutro. Nie wiem tylko jak ja się zabiorę z torbą, dwoma plecakami i rowerem poskładanym w kostkę.
Kategoria 010-050km




Dane wyjazdu:
0.00 TRP
0.00 Teren
RID
AVS
0.00 MAX
°C
M
Rockrider 9.1

[kask] MET Veleno Sim

Poniedziałek, 14 czerwca 2010 · Dodano: 14.06.2010 | Komentarze 4

Kask za który zapłaciłem nieziemską sumę 370zł. Dzień po zakupie pojawiła się w sieci promocja tego kasku w ulepszonej wersji DIM, za 245zł. Cóż, nie mam szczęścia do zakupów.
Tak naprawdę przetestowałem kask podczas wyprawy na Skrzyczne. Mimo iż nie miałem okazji zaliczenia OTB i sprawdzenia wytrzymałości skorupy, to mogę napisać kilka słów o samym kasku.
Kask jest w miarę solidnie i dokładnie wykonany, choć niektórzy perfekcjoniści mogli by się czepiać. Jeśli chodzi o mnie to kask leży bardzo dobrze, nie ma możliwości aby spadł podczas jazdy lub żeby opadał na twarz czy w jakikolwiek inny sposób zmieniał swoją pozycję na głowie. Nie jest uciążliwy podczas upalnych dni mimo swojego ciemnego koloru. Doskonale chroni głowę przed słońcem. Największą zaletą tego produktu jest chyba jego przewiewność (mam nadzieję że wytrzymałość będzie jednak jeszcze większa). Sam wygląd również przyciąga wzrok bardziej niż standardowe wzorce kasków za 70zł z supermarketu. Znacznie przepłaciłem, ale nie żałuję. Myślę że będzie mi służył przez długi czas i mam nadzieję że nie będę miał okazji sprawdzenia jego wytrzymałości. Kilka zdjęć:


Ocena:
+ design
+ przewiewność
+ wygoda
- cena
Kategoria Akcesoria




Dane wyjazdu:
63.33 TRP
30.00 Teren
03:26 RID
18.45 AVS
0.00 MAX
28.0 °C
M
Rockrider 9.1

12.06.10 Szczyty Beskidu Śląskiego

Poniedziałek, 14 czerwca 2010 · Dodano: 14.06.2010 | Komentarze 6

Od 3 tygodniu umawialiśmy się na wspólny wypad. No i w ostatnia sobotę stało się. Razem z Konradem i Maćkiem postanowiliśmy zaatakować Skrzyczne. Trasę ustalaliśmy w trakcie jazdy więc trudno było by wytyczyć dokładny szlak na mapie internetowej.

Spotkaliśmy się na początku ścieżki rowerowej pod lotniskiem w Bielsku. Stamtąd ruszyliśmy w kierunku Koziej Góry, gdzie zastanowiliśmy się chwilę nad dalsza trasą. Ruszyliśmy z Równi czerwonym szlakiem na Szczyrk.

Niedługo po tych zdjęciach na dość przyjemnym ale trochę kamienistym szlaku Maciek złapał gumę i niestety musieliśmy się zatrzymać.

Konrad w pewnym momencie zaczął krakać żeby Maciek nie złapał drugiej gumy. Już mieliśmy ruszać dalej ale Konrad nie zdążył podnieść roweru jak dostrzegł że również złapał kapcia haha, a mówiłem mu żeby nie krakał :P. W międzyczasie na prostym odcinku szlaku coś zaczęło biec w nasza stronę. Pierwsze myśli i odczucia były mieszane, z jednej strony byłem zaciekawiony cóż to za stwór a z drugiej bałem się że to coś dzikiego z dużymi kłami. Okazało się po chwili że to sarna :), która zwiała zanim ktokolwiek zdążył włączyć aparat.

Gumy zmienione więc czas ruszać dalej. W miejscu gdzie łączy się szlak czerwony z żółtym postanowiliśmy zjechać w dół trasą rowerową. Niestety trochę pobłądziliśmy i w rzeczywistości zjazd wzdłuż rzeki nie był ani trochę przyjemny. Strasznie dużo wielkich kamieni, ostrych i mało stabilnych. Do tego dość stromo i dało się jechać tylko bokiem ścieżki, a że środek był podmyty to oczywiście koła ściągało do wewnątrz i ogólnie frajdy zero a ryzyko spore. Trochę na ślepo, trochę według mapy, trochę dzięki życzliwości tamtejszych mieszkańców, dotarliśmy do Szczyrku:

Oto skocznie w szczyrku i nasz cel, czyli Skrzyczne. Najpierw jednak chcieliśmy coś zjeść w PTTK, ale było zamknięte więc wstąpiliśmy do jakiejś knajpki. Tanio nie było ale cóż.

Ze Szczyrku ruszyliśmy szlakiem zielonym do momentu złączenia szlaków zielonego i czerwonego:

Na lewo od kapliczki widać szlak czerwony-zielony, tą drogą udaliśmy się w górę aż na szczyt. W drodze kilka razy odpoczywaliśmy bo nie dało się bez przerwy wspinać w górę w takim upale. Z drugiej strony jednak nie było możliwości aby zatrzymać się na dłużej bo komary i inne owady nie dawały nam spokoju. To był ostatni raz kiedy wybrałem się w góry bez spraya na owady.

W drodze na górę minęło nas dwie, może trzy grupy downhilowców. Jak ja im wtedy zazdrościłem że sobie sunął w dół a my musimy wspinać się jeszcze taki kawał. Ale w końcu dotarliśmy na stok Skrzycznego. Do wyboru mieliśmy szlak albo stok narciarski. Zamieniliśmy kilka słów z napotkanymi turystami i postanowiliśmy atakować stokiem narciarskim. Z tego względu że downhilowcy na szlaku mogli nas pozabijać, podobno było tam bardzo wąsko i nie było gdzie uciekać w razie czego. Droga, którą wybraliśmy była cholernie stroma, chyba najbardziej strome podejście jakie w życiu pokonałem. Do tego moje buty z płaską podeszwą nie pomagały we wspinaczce. Jedyne co się przydało to hamulce w rowerze. Po kilkunastu minutach dotarliśmy na szczyt, zmęczeni, mokrzy, brudni, spragnieni ale szczęśliwi. Udało nam się zdobyć Skrzyczne bez pomocy wyciągów :).

Schronisko a w nim kola za 6zł. Konrad zaszalał, ja i Maciek odpuściliśmy. Za 6zł to ja będę miał 2l koli w domu. Odpoczęliśmy trochę w schronisku, popatrzyliśmy na mapę itd. Później chciałem zrobić kilka fotek z tej wieżyczki gdzie wisi reklama pijących butów, ale nie można było tam wchodzić. Strzeliłem więc kilka innych fotek, jak widać zrobiliśmy nawet jedno zdjęcie grupowe. Ten blady z przekrzywionym kaskiem to ja :P, po lewej Konrad i Maciek po prawej. Czas nam uciekał więc pojechaliśmy dalej w dół. Niby szlakiem czerwonym rowerowym, ale tak naprawdę nie wiemy którędy jechaliśmy. Było dość sporo kamieni i nie zbyt wygodnie się zjeżdżało. Zatrzymaliśmy się jeszcze na jakiejś polance przed schroniskiem (tak myślę że to było schronisko).

Poprosiłem Konrada żeby mi zrobił fotkę, ale jak widać ręce mu się trzęsły jak staremu dziadkowi :P hahaha.
No i później w dół, ciągle w dół. Niektóre odcinki szlaku były całkiem przyjemne, kilka dropów i innych wzniesień, na których można było się wybić. Niektóre odcinki dość szybkie, inne dość niebezpieczne. Niestety mam badziewny licznik i nie wiem jaką miałem max prędkość. Do domu mieliśmy wracać przez Klimczok, ale było już za późno i postanowiliśmy "poszaleć" na asfalcie. Droga praktycznie do samego Bielska była w dół więc jechało się całkiem przyjemnie. Każdy szczęśliwie dotarł do domu i chyba nikt nie żałował wycieczki :).

Generalnie kondycyjnie chyba było mniej więcej równo. Na podjazdach i podejściach (bo szczerze przyznam że ich nie brakowało) każdy wymiękał w takim samym stopniu hehe. Na zjazdach chyba byłem trochę szybszy ale nie wypada się chwalić ;). Myślę że w miarę się dogadywaliśmy. Niektórych tekstów nie załapałem od razu ale trudno by było skoro chłopaki znają się od kilku lat i mają wiele wspólnych tematów, o których ja nie mam pojęcia. Mam nadzieję że to nie był pierwszy i ostatni wspólny wypad i że chłopaki zechcą ze mną jechać następnym razem, że nie wyszedłem na zgreda hehe.

Trochę od strony technicznej. Rower spisywał się jak należy, żadnych problemów. Jestem zadowolony z nowych gripów, sa o niebo lepsze od starych. Plecak i bukłak również są zajebiste. Ustnik od bukłaka trochę mało wygodny ale generalnie 3l na plecach a 700ml w bidonie to znaczna różnica. Poza tym dość długo trzymał chłodną temperaturę z czego jestem zadowolony. Tylny panel jak najbardziej spełniał swoją rolę i należycie odprowadzał ciepłe powietrze z pleców. Gorzej było z potem ale miałem zwykłą koszulkę, więc tak czy siak i tak byłem cały mokry. Ochraniacze jak już pisałem we wcześniejszym wpisie również są super. Powiem nawet że przy zjeździe ze Skrzycznego nie czułem aby mnie uciskały, leżały bardzo dobrze i w zasadzie później spory kawałek jechałem po prostej a wcale mi nie przeszkadzały. Kask również w porządku, chroni nie tylko przed upadkiem ale i przed słońcem, które nie dawało nam spokoju. A jednocześnie wcale się nie grzeje i jest bardzo przewiewny. Okulary kupione na szybko dzień przed wyjazdem. Później pokażę fotki na blogu. Dobrze chronią przed słońcem, ale jak pot leje się z czoła to szybko się brudzą, musiałem często je przecierać szmatką lub koszulką. Ale ogólnie są w porządku. Cóż jeszcze... a! Rękawiczki FOXa :). Wcześniej jeździłem bez rękawiczek i muszę przyznać że z rękawiczkami komfort jazdy poprawia się co najmniej o połowę. Chwyt kierownicy jest znacznie mocniejszy, ręce się tak nie ślizgają i wygląda się bardziej pro :P, celowo wziąłem rękawiczki z czerwonym elementem aby pasowały do gripów.

To już chyba koniec wpisu. Mimo spalonego karku i ramion, nie mogę się doczekać kolejnego ataku na Skrzyczne :).

PS.
Mieliśmy 3 liczniki, każdy pokazał inny wynik, ale różnice były nie wielkie. Dodam jeszcze że chyba z Konradem mamy inne pojęcie słowa "teren" :P.




Dane wyjazdu:
0.00 TRP
0.00 Teren
RID
AVS
0.00 MAX
°C
M
Rockrider 9.1

Zdobyte Szczyty 2010

Poniedziałek, 14 czerwca 2010 · Dodano: 08.06.2010 | Komentarze 6



Beskid Śląski:
-Skrzyczne 1257 m.n.p.m. x1
-Klimczok 1117 m.n.p.m. x2
-Trzy Kopce 1081 m.n.p.m. x2
-Szyndzielnia 1026 m.n.p.m. x3
-Stołów 1035 m.n.p.m. x1
-Błatnia (Błotny) 917 m.n.p.m. x1
-Przykra 818 m.n.p.m. x1
-Kołowrót (Słona Góra) 791 m.n.p.m. x1
-Wysokie 756 m.n.p.m. x1
-Borowina 720 m.n.p.m. x1
-Dębowiec 686 m.n.p.m. x4
-Kozia Góra 686 m.n.p.m. x1

Ten post będzie służył jako lista zdobytych szczytów, wzniesień, przełęczy i szlaków górskich. Data wycieczki posłuży jako data aktualizacji całej listy.
Kategoria Wyprawy




Dane wyjazdu:
0.00 TRP
0.00 Teren
RID
AVS
0.00 MAX
°C
M
Rockrider 9.1

[Gripy/Chwyty] Token TK986GA

Niedziela, 13 czerwca 2010 · Dodano: 13.06.2010 | Komentarze 0

Wczoraj pierwszy długi wyjazd na nowych gripach. Są to Tokeny kupione na allegro za 29zł. Wizualnie bardzo fajne. Praktycznie również mi odpowiadają. Nie wiem jak zachowują się bez rękawiczek, ale z rękawiczkami współpracują świetnie. Gripy mają zaciski na obu końcach, w moim przypadku czerwone. Wyglądają solidnie i z pewnością bardziej pro od moich starych chwytów, które zsuwały się z kierownicy.
Jak na gripy za 29zł to zdecydowanie godny polecenia produkt. Kilka fotek:

Na zdjęciach widać że gripy są pół na pół grubo i drobnoziarniste. Widać też napis Token. Zaciski są aluminiowe, zarówno jak śruby dołączone do zestawu. Na zaciskach jest informacja z jaką siłą należy dokręcić śruby aby ich nie urwać. Chwyty od środka są wypełnione jakimś twardszym materiałem co ułatwia montaż na kierownicy. Do zestawu dołączone są czarne plastikowe korki.
Ja dostałem imienny rachunek choć o niego nie prosiłem, był zapakowany w dodatkową kopertę. To bardzo miły gest ze strony sprzedawcy.

Ocena:
+ design
+ dobry chwyt
+ twarda tuleja w środku
+ zaciski po obu stronach
Kategoria Upgrade




Dane wyjazdu:
0.00 TRP
0.00 Teren
RID
AVS
0.00 MAX
°C
M
Rockrider 9.1

[ochraniacze] RaceFace Dig Knee

Piątek, 11 czerwca 2010 · Dodano: 11.06.2010 | Komentarze 2

Po małym wypadku na rowerze postanowiłem kupić ochraniacze na kolana. Było to już jakiś czas temu więc miałem okazję z nich skorzystać kilka razy. Niestety (na szczęście) nie przekonałem się jeszcze jak się zachowują podczas upadku. Mimo to napisze kilka słów.
Ochraniacze to RaceFace Dig Knee. Dałem za nie chyba 160-70zł, podziękowania dla Rafała ;). Ochraniacze są ciekawe wizualnie i mają sztywną, twardą skorupę. Zapinane na rzepy u góry i u dołu. Dodatkowo są to tak jakby nogawki, więc nawet gdy rzepy jakimś cudem się odepną to ochraniacz zostanie na swoim miejscu, ewentualnie obsunie się na łydkę. Jeśli chodzi o wygodę to nie są zbyt przewiewne, właściwie w ogóle. W gorące dni kolano może się porządnie spocić. Ale jak się ma mokre plecy, dłonie i pot leje się z czoła to i tak nie zwraca się uwagi na to czy kolana również są mokre czy nie. Opaski są dość uciskające, o ile podczas zjazdów to nie przeszkadza to przy podjazdach może być uciążliwe. Ja je albo ściągam jeśli wiem że podjazd będzie trwał dłużej niż 20 minut, albo odpinam rzepy co pozwala uzyskać trochę luzu i przewiewności. Generalnie jestem zadowolony z zakupu i myślę że się opłacało, jeśli miał bym polecić to owszem, polecam :). Załączam kilka fotek:


Ocena:
+ design
+ solidne wykonanie
+ porządne zapięcie
+ gruby materiał po bokach (dodatkowa ochrona)
- trochę drogie
- przewiewność (a raczej jej brak)
- trochę za mocno uciskają (ale mam M-ke, więc dość małe.)
Kategoria Akcesoria




Dane wyjazdu:
0.00 TRP
0.00 Teren
RID
AVS
0.00 MAX
°C
M
Rockrider 9.1

Shimano Deore XT FDM771 (przód)

Czwartek, 10 czerwca 2010 · Dodano: 10.06.2010 | Komentarze 2

Od jakiegoś czasu korzystam z nowej przerzutki Shimano XT, więc czas napisać parę słów.

Kupiona za 113zł w TwoMarku w Bielsku-Białej. Mam na niej przejechane dopiero jakieś 150-200km więc nie wiele tak na dobrą sprawę. Dla tego zaktualizuję wątek za jakiś czas. Na tę chwilę mogę śmiało polecić ten produkt. Po bezproblemowym zamontowaniu przerzutki, wyregulowałem ją bez najmniejszych trudności. Co prawda w skrajnych kombinacjach biegów łańcuch ociera o prowadnik, ale to kwestia regulacji, mi się tego nie chce robić bo i tak nie potrzebuję takich przełożeń.
Przerzutka w terenie spisuje się należycie. Zarówno wrzuca jak i zrzuca biegi prawidłowo. Cóż więcej można napisać o przedniej przerzutce, chyba nie wiele. Oto kilka zdjęć:

Ocena:
+ ładny design
+ cicha praca
+ łatwa regulacja
- cena
Kategoria Upgrade




Dane wyjazdu:
42.08 TRP
35.00 Teren
03:02 RID
13.87 AVS
0.00 MAX
22.0 °C
M
Rockrider 9.1

Szyndzielnia - Kozia Góra

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · Dodano: 07.06.2010 | Komentarze 7

Z Lotniska na Dębowiec moja ulubioną trasą. Później na Szyndzielnię gdzie widok był po prostu nie do opisania. Bezchmurne niebo i czyste powietrze, calutkie miasto było widoczne. Robiłem zdjęcia ale telefonem, nie warto ich pokazywać. Później pobłądziłem trochę po Szyndzielni szukając żółtego szlaku, a jak go znalazłem to ruszyłem w dół. Ścieżka wąska, stroma i bardzo techniczna. Nie dało się szybko jechać, ale można było dużo popracować nad równowagą i pokonywaniem dużych przeszkód. Błądząc gdzieś w okolicach Kołowrtou dotarłem w końcu na Kozią Górkę. Byłem tam pierwszy raz w życiu więc mogę powiedzieć że kolejny mały szczyt zaliczony. Na Koziej można było poszaleć, mimo tego że się zgubiłem to i tak w końcu wylądowałem na Błoniach. Stamtąd wbiłem się jeszcze na skocznie, na szczycie zatrzymałem się z myślą "tym razem zjadę", ale stok był jednak zbyt grząski po ulewach i zjechałem szlakiem. Stamtąd przez Cygański Las dojechałem do szpitala i pomyślałem że wrócę tą samą drogą. Więc dotarłem do Dębowca, wbiłem się na szczyt jeszcze raz i zjechałem drogą, którą wjechałem na początku wycieczki. Powrót do domu również przez lotnisko.
Na liczniku stuknęło 42km, nie powiem że się nie zmęczyłem, ale nadal czułem niedosyt. Mimo to znam swoje możliwości i nie będę przeginał. Powoli zacznę zwiększać dystans, o 2-3km. Ale i tak czuję dużą poprawę kondycji. Z Dębowca na Szyndzielnię 3/4 drogi pokonałem praktycznie bez przerwy. Dla porównania ostatnim razem stawałem co 300m żeby minutę odpocząć.
Kategoria 010-050km




Dane wyjazdu:
40.21 TRP
30.00 Teren
02:02 RID
19.78 AVS
0.00 MAX
17.0 °C
20000 M
Rockrider 9.1

Pętla nad Zaporą i...

Czwartek, 3 czerwca 2010 · Dodano: 03.06.2010 | Komentarze 2

Jeszcze raz zrobiłem pętelkę nad Zaporą. Tym razem jednak w odwrotnym kierunku. Na szczycie spotkałem grupkę młodych co się tam wbili makrokeshami, ale później widziałem ich jeszcze na dolę więc chyba im się nie rozpadły :). Tym razem bez mapki z tego względu że sam nie wiem gdzie jeździłem. Po zrobieniu pętli pośmigałem jeszcze po lasach pod Zaporą. Później zaatakowałem Dębowiec ale zrezygnowałem w połowie drogi bo zaczęło padać. Teraz żałuję bo zrobiłem 40km i czuję nie dosyt. Sporo pokonałem podjazdów i całą masę błotnych kąpieli. Dodam że z Zapory ciężko było poszaleć bo ludziów jak mrówków. Na koniec kręciłem się też trochę po osiedlu żeby dobić na liczniku 40km, no i wróciłem do domu. Brudny, ubłocony, trochę zmęczony ale jednak pojechał bym jeszcze gdzieś, tyle że już późno i chyba nie ma sensu.
Kategoria 010-050km