Dane wyjazdu:
30.00
TRP
0.00
Teren
01:00
RID
30.00
AVS
0.00
MAX
°C
M
Rockrider 9.1
Pod Dębowiec x2
Poniedziałek, 21 czerwca 2010 · Dodano: 21.06.2010 | Komentarze 1
W Sobotę odbyła się impreza firmowa, w której już nie pracuję bo mnie wychujali, ale wkręciłem się na darmowe piwo i żarcie jako osoba towarzysząca. Biba była w Kempingu pod Dębowcem. Jeździłem tam dwa razy tą samą trasą bo jak mi się zimno zrobiło to wróciłem do domu po bluzę. Posiedziałem, posłuchałem, pojadłem, popiłem. Żarcie było nawet spoko, zwłaszcza golonka i karczek z grilla :). Później wracając również tą samą trasą zatrzymałem się kilka chwil na lotnisku gdzie odbyła się pierwsza część pokazu fajerwerków Władcy Ognia. Krótko ale nawet przyzwoicie. Następnego dnia, czyli w Niedzielę, a konkretnie wczoraj. Poszedłem na lotnisko z dziewczyną. Mimo deszczowej i mglistej pogody, mimo cholernego bagna na płycie lotniska dotarliśmy na miejsce. Wypiliśmy po piwku i popatrzeliśmy na drugą część pokazu fajerwerków. Mgła całkowicie przysłaniała ognie wybuchające wysoko w górze, widoczne były jedynie te strzelające na niższych wysokościach. Pokaz był taki sobie, tzn może był by dużo lepszy gdyby nie ta pieprzona mgła i deszcz, który chyba sprawiał drobne problemy techniczne. Gdybym miał porównać Władcy Ognia 2010 do zeszłorocznego 2009, to zdecydowanie 2009 był lepszy. Tam też padał lekki deszcz ale nie było mgły, do tego pokaz nie był podzielony na dwa dni co sprawiło ze jednego wieczora można było przez kilka minut podziwiać pięknie kompozycje na niebie. Do tego genialny podkład muzyczny bardzo dobrze zsynchronizowany z tym co działo się w powietrzu. No coś niesamowitego. W tym roku błoto po kostki, deszcz, mało ludzi, krótkie pokazy, słaba widoczność, brak dobrej muzyki (było strasznie cicho) i brak synchronizacji dźwięku z obrazem. Jednym słowem dla mnie lipa i nie warto było brudzić spodni po kolana w błocie.
Miałem dzisiaj wyjechać na wieś, do domu, do rodziny. Ale pakowanie roweru zajęło mi zdecydowanie za dużo czasu, do tego buty po wczorajszym jeszcze mi nie wyschły. Pojadę jutro. Nie wiem tylko jak ja się zabiorę z torbą, dwoma plecakami i rowerem poskładanym w kostkę.