Blogger: BE3_aka_TiViG
Miasto: Lublin
Dystans: 1129.72 km
W terenie: 348.70 km
Prędkość średnia: 19.91 km/h
Styl jazdy: Enduro/FR
Kontakt: GG: 2215922


Dane wyjazdu:
42.08 TRP
35.00 Teren
03:02 RID
13.87 AVS
0.00 MAX
22.0 °C
M
Rockrider 9.1

Szyndzielnia - Kozia Góra

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · Dodano: 07.06.2010 | Komentarze 7

Z Lotniska na Dębowiec moja ulubioną trasą. Później na Szyndzielnię gdzie widok był po prostu nie do opisania. Bezchmurne niebo i czyste powietrze, calutkie miasto było widoczne. Robiłem zdjęcia ale telefonem, nie warto ich pokazywać. Później pobłądziłem trochę po Szyndzielni szukając żółtego szlaku, a jak go znalazłem to ruszyłem w dół. Ścieżka wąska, stroma i bardzo techniczna. Nie dało się szybko jechać, ale można było dużo popracować nad równowagą i pokonywaniem dużych przeszkód. Błądząc gdzieś w okolicach Kołowrtou dotarłem w końcu na Kozią Górkę. Byłem tam pierwszy raz w życiu więc mogę powiedzieć że kolejny mały szczyt zaliczony. Na Koziej można było poszaleć, mimo tego że się zgubiłem to i tak w końcu wylądowałem na Błoniach. Stamtąd wbiłem się jeszcze na skocznie, na szczycie zatrzymałem się z myślą "tym razem zjadę", ale stok był jednak zbyt grząski po ulewach i zjechałem szlakiem. Stamtąd przez Cygański Las dojechałem do szpitala i pomyślałem że wrócę tą samą drogą. Więc dotarłem do Dębowca, wbiłem się na szczyt jeszcze raz i zjechałem drogą, którą wjechałem na początku wycieczki. Powrót do domu również przez lotnisko.
Na liczniku stuknęło 42km, nie powiem że się nie zmęczyłem, ale nadal czułem niedosyt. Mimo to znam swoje możliwości i nie będę przeginał. Powoli zacznę zwiększać dystans, o 2-3km. Ale i tak czuję dużą poprawę kondycji. Z Dębowca na Szyndzielnię 3/4 drogi pokonałem praktycznie bez przerwy. Dla porównania ostatnim razem stawałem co 300m żeby minutę odpocząć.
Kategoria 010-050km





Komentarze:

tivig | 11:15 wtorek, 8 czerwca 2010 | linkuj |
Od przybytku nie boli, ale od nadmiernego wysiłku owszem :P

tajemniczyjogurt | 19:09 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj |
Nie zgadzam się, mówią, że od przybytku głowa nie boli... tylko nogi :)

tivig | 19:01 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj |
No nie każdy. W drodze na Szyndzielnię wyprzedziłem jednego kolesia przez co wybiłem się z rytmu. A po kilkuset metrach on mnie wyprzedził i odstawił. Później żałowałem że go zaatakowałem bo jak napisałem wcześniej, wybiłem się z rytmu przez co trochę się zmęczyłem. Ale cóż, następnym razem będę lepszy :D.

Kundello, ja już czuję niedosyt. Chciał bym gdzieś dalej w góry :). Ale jeszcze z tym poczekam, jak to mówią, co za dużo to nie zdrowo.

kundello21 | 17:07 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj |
W takich górach to każdy mówi że nie ma kondycji;) Super

tajemniczyjogurt | 16:35 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj |
No właśnie, góry to góry. Ja swoją pierwszą jazdę w górach zaliczę najwcześniej 19.06

tivig | 16:05 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj |
Dobry pomysł z tym mierzeniem czasu :).

A średnia taka niska bo podjazdów bardzo dużo a ja podjazdy pokonuję ślimaczym tempem :P. Dzisiaj robię przerwę od roweru. Tzn może wyjadę ale nie w góry. A jutro skoro już nie mam roboty to jadę w teren i nie wracam jak nie stuknę 40km.

tajemniczyjogurt | 14:48 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj |
No, do trzech razy sztuka :)już rezerwuję krzesło u anonimowych roweroholików.
Widzę, że masz średnią około 14 km/h, pewnie w moich okolicach śmigałbyś ze średnią 21.

Jeżeli chcesz się zmotywować, to zmierz sobie teraz czas na jakiejś trasie, i za miesiąc znowu, mi to pomaga :)

Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa asnas
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]