Weekend majowy właśnie dobiega końca. Co robiłem całe 3 dni? Oczywiście śmigałem na rowerze po górach, dwa razy przez sen i setki razy w myślach patrząc z balkonu na zamglone, ledwo widoczne góry. Oficjalnie uznaję weekend majowy za zmarnowany w 100%-ach. Mam tylko cichą nadzieję że zły początek Maja skończy się w ciągu tego tygodnia a później będzie już tylko piękna wiosenna pogoda, idealna na długie górskie wyprawy.
Może nie zmarnowałem tak całkiem tego weekendu bo z nudów zrobiłem sobie podstawkę pod rower, taką ala serwisową, lekko unosi tylne koło w górę co pozwala na swobodne kręcenie pedałami np podczas regulowania przerzutek itp. Ale nic specjalnego, trochę drewna i tyle :). Mimo to z pewnością się przyda.
Jutro wracam do pracy, moje L4 niestety uległo przedawnieniu. Palec oczywiście nie zagoił się jeszcze w pełni, potrwa to zapewne ze 3 tygodnie zanim całkiem się zregeneruje. Ale cóż, jak mus to mus. Dobrze że na III zmianę, przynajmniej się rano wyśpię.
Zamówiłem też część sprzętu. Mianowicie kask
Scott Karma, nie jestem tylko pewien który rocznik, ale mam nadzieję że 2010. Zapłacę za niego 190zł po znajomości. Wziąłem też ochraniacze na kolana
Race Face Dig Knee za 170zł :). Myślę że dobry interes. Do tego muszę wybrać jeszcze buty, okulary, rękawiczki i trochę akcesoriów do roweru tj. torba pod siodło, koszyk na bidon, bidon i trochę narzędzi. Ciężko będzie się wyrobić z kasą i chyba rozłożę to na dwie raty. Najważniejszy był kask i ochraniacze :).