W pierwsza Niedzielę Lipca odbyło się Święto Rowerów w pobliskim miasteczku zwanym Lubartowem. Wybraliśmy się tam z kolegą i z bratem. Cały dzień po wyznaczonych trasach sunęli rowerzyści, od najmłodszych do najstarszych, od zawodowców do kompletnych amatorów i miłośników złotego napędu :P. Wyznaczone były 3 trasy. Dwie po 34km i jedna jakaś krótsza. My zrobiliśmy te dwie dłuższe. Głównie asfalt, właściwie tylko asfalt i momentami można było się zirytować kiedy wyprzedzał nas dziadzia po 60-tce na kolarce :). Ale i tak średnią mieliśmy coś około 20-22km więc chyba nie jest źle. Wstyd się przyznać ale jechałem niewyspany i na dużym kacu, planowałem zrobić jedną trasę i wracać do domu. Ale po 20km kac minął a atmosfera była na tyle fajna że nie chciało się tak szybko kończyć. Do skasowania było 17 rowerów, ale na ponad 7k uczestników, jakie miałem szanse na wylosowanie?
Łącznie z dojazdem do Lubartowa i powrotem wyszło nam jakieś 103km, więc jak na razie mój życiowy dystans. W górach było by znacznie ciężej osiągnąć taki wynik. Zostanę tu jeszcze prawie miesiąc więc już mam w planach dłuższe wycieczki. Chciałem umieścić kilka fotek z imprezy ale gdzieś mi kabel od aparatu wcięło, może później dołączę zdjęcia. Pozdrawiam! :)